piątek, 23 września 2011

Pomiędzy latem, a jesienią....

M: Jeszcze chwilę wcześniej św. Zofia rozwijała kłosy na polach, a tu już wczoraj Swarożyc przeszedł po raz ostatni po zagonach docinając sierpem ostatnie przejrzałe kępy zbóż, zostawione i zapomniane podczas żniwnej gorączki... Wyzbierał słoneczny bóg ostatnie ziarna rozrzucone bądź przypadkiem, a może celowo i zabrał je sobie na ofiarę, tym samym zabierając lato...
Przyszła jesień, miękko i delikatnie przyszła tym razem, lekkim chłodem, mlecznym niebem i nieśmiałym słońcem...
Już tańczy ta tajemnicza Pani w koronach drzew i zamieniając liście w złoto odbiera im życie...

Ostatnio, zbłąkani w brzozowym gaju wtulaliśmy się w korę drzew i nasłuchiwaliśmy głosów dziewcząt , których dusze ponoć zaklęte są brzozach...
Las jednak milczał, zmęczony był i senny... a brzozy pochylały się nad nami i muskały nas swym listowiem chcąc jakby nas ukołysać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz